piątek, 20 września 2013

Rozdział 4

Filip i Marco spacerowali wzdłuż Wisły. Było ładnie ale zaczynało robić się zimno.
Mężczyzna przygarnął więc rumieniącego się chłopca do siebie i szli dalej.
-A ty i Adam? Jak się poznaliście?- Przyjaciel Filip'a wciąż był dla niego zagadką
-Pierwszego dnia przedszkola-uśmiechnął się na to  wspomnienie- ja od małego wpadałem w tarapaty. I tak było i tego dnia. Wszyscy wybierali stoliki przy których będą jedli przy jedzeniu no i ja jak to ja wybrałem sobie taki który upatrzył sobie jakiś większy chłopak. Zawsze byłem drobny- tu trochę się zasmucił- no i tamten mnie popchnął. Jak to dzieci ale szczerze się przestraszyłem bo nikt nigdy nie podniósł na mnie ręki.... nie wtedy...w każdym razie zamiast upaść na wciąż jeszcze rozrzucone klocki ktoś złapał mnie za rękę. Adam właśnie i powiedział. Do dzisiaj to pamiętam "Od dzisiaj jestem twoim obrońcą" i tak już zostało. Całe przedszkole, podstawówkę, gimnazjum i teraz. To mój najlepszy przyjaciel i tak już zostanie
-Taka przyjaźń to skarb. Ja w młodości tak myślałem o moim bracie ale gdzieś po drodze bardzo się pogubił. Teraz znów jest wszystko dobrze- i on się uśmiechnął
-Ja zawsze chciałem mieć rodzeństwo. Ale mam Adama i jesteśmy sobie bliżsi niż niejedni bracia. Co jest dziwne to to że cie polubił. Nigdy nie lubił moich chłopaków....
-Wielu ich miałeś?- Przerwał mu zaniepokojony. On przecież był z kimś tylko raz.Wciąż wspominał tamte chwile i  śliczną  Tiili ale od razu zorientował się że to nie było to.
-Nie spałem z nikim jeśli o to ci chodzi-i znów mocno się zarumienił- Ale maiłem ich kilku żaden nie był dla mnie dobry. Jeden chciał nawet zabić...
-Teraz już nic ci nie grozi- stanął nagle przed nim i położył dłonie na ramionach- Wiem że dopiero się poznaliśmy ale na prawdę chcę dla ciebie jak najlepiej
-Dziękuję ci- i Filip pchnięty jakimś tajemniczym impulsem wspiął się na palcach i pocałował delikatnie mężczyznę przed sobą. Marco który mimo swoich 152 lat miał niemal zerowe doświadczenie w tych sprawach stał zaskoczony bez ruchu i gdy ciepłe miękkie usta już się od niego odsuwały i wyczuł zawód chłopaka. Objął go czule i tym razem to on pocałował jego.
To była niemal magiczna chwila i Marco zdał sobie sprawę że w tych sekundach wszystkie samotne lata zostają wynagrodzone i nie chciał by to się kiedykolwiek skończyło ale niestety to Filip odsunął się pierwszy. Na kilka centymetrów by na niego spojrzeć.
-Nikt nigdy mnie tak nie całował- szepnął i ośmielony przytulił się do niego
-Dla mnie to też było wspaniałe- wsunął palce w jego miękkie włosy- Drżysz
-To z... no dobrze trochę mi zimno. Przepraszam-ale nie ruszył się z miejsca
-Powinniśmy już wracać- zgodził się niechętnie ale wziął go za rękę i przekazał trochę ciepła. Było to niemal niezauważalne ale wiedział że nieznacznie pomogło
-Szkoda że za 4 dni wycieczka się skończy i wrócę do siebie- odezwał się nagle- A ty zostajesz tu....
-Więc zróbmy tak żeby te dni były pełne wrażeń i żebyśmy ich nigdy nie zapomnieli a co do twojego powrotu do domu. Nie chcę cię stracić.
-Za kilka miesięcy ja i Adam zaczynamy tu studia....
-Filipie proszę nie teraz- przytulił o do siebie- Mamy 4 dni
-Dobrze- ale to wcale go nie rozluźniło. Ta randka i ten dzień były najlepsze jakie przeżył od  wielu wielu lat. Marc przyciągał go tajemniczą siłą i to z nim czuł się bezpiecznie. Bezpieczniej nawet niż z Adamem. Jakby mógł być przy nim sobą a i tak nie zostałby odtrącony. Jak w domu.

Adam siedział na łóżku i czekał na powrót przyjaciela. Sam wrócił z zabawy kilka minut wcześniej ale mimo zmęczenia musiał sprawdzić. Owszem Książę Czarnych Sal był odpowiednim partnerem dla Filipa. To dla niego go tyle czasu chronił i cieszył się że został zwolniony z tego obowiązku. Mimo że uwielbiał młodszego chłopaka to miał z nim pełne ręce roboty.
-A o której to się wraca?- Zapytał wstając i krzyżując ręce na piersi
-Bo ty grzecznie właśnie spałeś- odgryzł się ściągając buty
- Opowiadaj- uśmiechnął się do przyjaciela
-Byliśmy na pizzy i spacerze. Wiem nic nadzwyczajnego ale było wspaniale. I ten pocałunek. To ja zrobiłem pierwszy krok- położył się wciąż jeszcze w ubraniu- Nikt mnie tak nie całował. Łagodnie, jakbym był kimś wyjątkowym
-Filip ty jesteś wyjątkowy- przerwał mu i położył się obok- ok. A teraz Romeo do spania bo jutro od rana mamy zwiedzanie a ty pewne i tak byś chciał spędzić czas z Marc'kiem
-Bardzo- zsunął spodnie i wszedł pod koc. Adam tylko pokręcił głową i wsunął się obok. A niech sobie inni gadają że są parą. On był całkiem hetero a docinki mu wcale nie przeszkadzało. Liczyło się szczęście Filipa i jego bezpieczeństwo.

Marco nie spał. Stał pod oknem chłopaka i wspominał minione chwile. Martwił się, bo mają tylko 4  dni. A przecież nie może mu powiedzieć prawdy o tym kim jest. Nie teraz to za wcześnie a przecież nie pozwoli sobie żeby go stracić.
-Ludzie będą mówić- Luka stanął przy nim bez szelestu ale on wyczuł go wcześniej i uśmiechał do przyjaciela
-Przecież tu tylko stoję- spojrzał na niego
-Właśnie. Możesz być o coś posądzony. Co cię trapi?- Zmienił temat
-On niedługo wyjeżdża.... I będzie tu znów za kilka miesięcy. Wiem że mam wieczność ale boję się tej rozłąki
-Liv powiedziała mi dziś że najlepsza w tych przypadkach jest szczerość. Że miłość  nie może opierać się na kłamstwach...
-Luka co ja mu powiem? Gdyby to było wiek temu być może ale teraz.
-Więc spraw żeby cię pokochał. A teraz idziemy już do domu- objął księcia i zniknęli z ulicy. On sam sobie z tym nie poradzi a jego Pan w końcu pokochał. Jutro zda raport w domu i zapyta Panią Sagę co powinien teraz zrobić.

Cała kasa Filipa i Adama zwiedzała właśnie Wawel a obaj chłopcy nudzili się okropnie. Mimo pięknych wnętrz i zamiłowania młodszego z nich do sztuki dziś nie potrafił się skupić na niczym. Nawet nauczycielka to zauważyła ale skłamał że po prostu się nie wyspał.
I nagle gdy stali wszyscy na placu zobaczył Mrac'ka, opierał się o mur i uśmiechał w jego stronę
-Idź- Adam szepnął mu do ucha- Będę cię krył a i tak za kilka minut mamy czas wolny tylko wróć na obiad
-Dzięki- i podbiegł do mężczyzny
-Dzień dobry- Marco położył mu dłoń na ramieniu i nie spodziewał się że Filip znów go pocałuje nie w miejscu tak bardzo publicznym
-Czyżbyś mnie śledził?- Zapytał nie przestając się uśmiechać
-Być może- przyznał- Mam coś dla ciebie
-Nie musiałeś- zarumienił się
-To drobiazg i owszem musiałem- wyjął zza pleców dużą teczkę- Wczoraj rozmawialiśmy o twoim zamiłowaniu do malarstwa i o mojej przodkini Silje Arngrimsdotter i okazało się że mam kilka zdjęć jej innych obrazów. To głównie  portrety rodzinne ale....
-Dziękuję- rzucił mu się na szyję a i Mraco go objął szczęśliwy że tak bardzo go uradował- To piękny prezent ale rzucę tylko okiem i oddam- dodał szybko
-Są dla ciebie- zapewnił- czy musisz do nich wracać?
-Właściwie mam 2 godziny- bardzo chciał otworzyć teczkę ale nie chciał być nie uprzejmy
-Więc może pójdziemy napić się czegoś ciepłego i obejrzymy zdjęcia?
-Bardzo  chętnie- wydawało się że Marc czyta mu w myślach i bardzo mu się to podobało.

Luka dotarł do stolicy królestwa i jak burza wpadł do pałacu. Gdzie natknął się na romantyczną scenkę między Lucyferem a Sagą i już miał się wycofać gdy kobieta uniosła się z kolan męża
-Coś cię trapi- stwierdziła łagodnym głosem i uśmiechnęła się do niego
-Książę... mam wrażenie że popadł w tarapaty Pani- ukłonił się po nie w czasie
-W czym problem?- I Lucyfer wstał zaniepokojony
-Znalazł miłość- wyjaśnił Anioł i usiadł na zdobionym krześle które pojawiło się właśnie tuż za nim
-Po kolej przyjacielu- Pan Czarnych Sal zachęcił go gestem
-To było wczoraj rano....- po skończonej opowieści spojrzał na swoich Państwo oboje byli równie zaskoczony a on nagle zaczął się bać że do sali tronowej wejdzie również książę Ulvar a za nim wciąż jeszcze nie przepadał. Po prawdzie to się go obawiał.
-To jego sprawa Luka- Saga usiadła na stoliku. Wyglądała tak młodo, pięknie w jasnej sukni i włosami opadającymi na ramiona- jeśli uważasz że ta miłość jest prawdziwa służ mu radą ale wiesz że nie wolno nam się wtrącać. Jeśli ten Filip jest tak wyjątkowy jak mówisz, namów Marco do szybkiego wyznania mu prawdy. To może go wystraszyć ale kłamstwo do niczego nie prowadzi.
-Tak mu powiedziałem Pani ale Marco jest tak bardzo wrażliwy....
-Moja kochana Saga ma rację. Jeśli to przeznaczenie to mój syn będzie szczęśliwy z tym chłopcem- Lucyfer uśmiechnął się- obserwuj go ich obu. To wszystko co możesz zrobić ale niech będzie ostrożny ludzie są jednak bardzo wrażliwi i nie łatwo przyjmują prawdę
-Oczywiście Panie- wstał
-Luka przespaceruj się ze mną- Saga wstała i podeszła do Anioła po czym wzięła go za ramię i wyprowadziła z sali. O to mu właśnie chodziło. Królowa na pewno zrozumie jego obawy.

3 komentarze:

  1. Akcja się rozwija, Filip coraz bardziej przekonuje się do Marco i zaczyna mu ufać. Chyba jednak książę nie opuści go na te kilka miesięcy? Taką mam nadzieję, bo widać, że chłopak w domu ma jakieś poważne problemy.
    saga powinna pomóc synowi uporać się z tymi kłopotami. Filip może źle przyjąć prawdę o Marco.

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem ciekawy sposób poznania Filipa i Adama. Tyle lat razem to dopiero coś.
    Udana randka i już kolejne spotkanie. Podoba mi się. Mam też nadzieję, że Marco nie będzie czekał na Filipa w Krakowie. Taka rozłąka na początek znajomości... no i Marco ma się przecież zająć ukochanym! Przyda mu się takie wsparcie zwłaszcza z kłopotami w domu.
    Weny!
    gnose

    OdpowiedzUsuń
  3. Marco znalazł miłość... Ja też się boję ,że chłopak nie zrozumie i odrzuci go. Filip jest taki rozkoszny i delikatny, aż sama poczułam potrzebę chronienia go. :)
    Uwielbiam to opowiadanie.. a prezent był idealny. :)
    Mam nadzieję ,że wszystko będzie dobrze
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń