poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział 6

Mimo upływu miesiąca Filip nie mógł przestać myśleć o Marck'u albo o Marco jak nazwał się ten ostatni raz gdy się widzieli.
Wciąż mu się śnił ale był inny bardziej wspaniały jakby potężniejszy. Budził się coraz smutniejszy i coraz bardziej nie mógł skupić się na nauce a matura zbliżała się wielkimi krokami. No i sprawy w domu zdawały się być coraz gorszę.
Mama straciła pracę i nie mogła znaleźć niczego innego a gdy kończyły się pieniądze ojczym stawał się coraz gorszy. Co zawsze gdy się nad tym zastanawiał wydawało mu się dziwne że mężczyzna złość wyładuje tylko na nim.

Tego poranka nie mógł nawet się poruszyć. Poprzedniej nocy Dariusz pobił go do nie przytomności i jak się teraz okazało złamał mu rękę. Dom był pusty, a przynajmniej cichy co wziął za dobry znak. Ostrożnie, powoli sturlał się z materaca na którym spał już od roku. Nie było sensu kupować czegoś nowego bo Dariusz od razu to sprzeda a materac był bardzo wygodny. Upadek nawet z tak niewielkiej wysokości bolał i nagle zrobiło mu się ciemno przed oczami. Jeśli nie doprowadzi się do porządku Adam dowie się znów o tym co dzieje się w domu i będzie chciał znów zabrać go do siebie. Był wdzięczny przyjacielowi ale nie chciał obarczać go taką odpowiedzialnością.
Czołgał się na jednej ręce w stronę łazienki ale w połowie drogi znów zakręciło mu się w głowie i upadł nie przytomny na środku pokoju.

Marco dobrze wiedział co dzieje się w domu ukochanego ale jeszcze nigdy nie było aż tak źle jak dziś. Całym sobą pragnął mu pomóc ale teraz wie że jeszcze bardziej go przerazi gdy od tak sobie się pojawi. Gdy jednak zobaczył że ukochany raz jeszcze upada przestało liczyć się cokolwiek innego i znalazł się w małym obskurnym pokoju. Podniósł niewielkie lekkie ciało na ręce  i przeniósł na miękki materac. Usiadł obok i położył rękę na czole chłopca.

-Witaj kochany- sceneria się nie zmieniła ale w umyśle Filip uśmiechał się do niego lekko i nic go nie bolało
-Cześć- usiadł- Śnię prawda?
-Nie do końca- westchnął- jesteś nie przytomny i bardzo obolały
-Och....ciągle o tobie myślę....- przytulił się do niego
-Wiem. Filipie nie mogę cię zmusić ale proszę otwórz się na możliwość i będziemy mogli być razem. Zabiorę cię gdzie nikt cię nie skrzywdzi...- nie dokończył bo ukochany zaczął odzyskiwać przytomność.

Marco wyszedł pospiesznie z jego umysłu i zaczął cicho mamrotać starożytne formułki. Uśmiechał się lekko gdy  Filip zaczął wyglądać coraz lepiej.
Chociaż tak może pomóc.

-To takie smutne- Sol zwróciła się Tengal'a i Tuli którzy obserwowali chłopca od jakiegoś czasu
-Wiesz że nie wolno nam ingerować- Nataniel położył rękę na jej ramieniu. I on przybył tu niedawno
-A powinniśmy- Tula wsparła swoją przodkinię
-Co chcecie zrobić?- Tengal spojrzał na nie obie
-Zobaczysz- wzięły się za ręce i zniknęły a protoplasta rodu tylko westchnął i spojrzał na swojego młodego przyjaciela.
Jako Duchy Opiekuńcze roku mogli pomagać ale tylko rodzinie i chociaż sercem bardzo chciał pomóc temu smutnemu chłopcu nie mógł. Wiedział jednak że obie Dotknięte nagną te reguły i chociaż powinien je powstrzymać nie mógł
-Czy powinniśmy?- Zaczął Nataniel najmłodszy z duchów
-Nie. Sol ma rację- uśmiechnął się łagodnie- Oni muszą być razem ale Filip musi zostać obdarzony Widzeniem a Marco tego nie zrobi. One jednak tak
-Ten jego ojczym mam złe przeczucia
-I słusznie. To Zła Moc która została zesłana by go zniszczyć- Tengal znów zwrócił twarz w stronę pokoju gdzie Filip już uleczony odzyskiwał przytomność. Ten chłopiec mimo że nie był rodziną od urodzenia jego losy były z nią związane. Widzenie będzie dla niego najlepsze.


-Co się...?- Zaczął zdziwiony Filip po stwierdzeniu że nic go nie boli. Znów śnił mu się Marco ale tym razem nie posmutniał. Zaznał jakby spokoju gdy myślał o mężczyźnie

-Aleś zaspał- od progu odezwał się radosny głos Adama
-Ja wcale nie....- zaczął- Ja byłem pobity i miałem złamaną rękę...
-Ty to masz sny- rzucił mu spodnie i kątem oka zauważył dwie piękne kobiety jedną jasnowłosą o niebieskich oczach a drugą z miedzianymi długimi lokami i kocimi oczami w strojach z dawnych czasów. To musiały być duchy Ludzi Lodu. Kiwnął głową w ich stronę i znów zwrócił się do przyjaciela
-To nie był sen.... a może- szepnął- Bo widziałem Marco...sam już nie wiem-westchnął
 -Wciąż za nim tęsknisz- usiadł- Ubieraj się i idziemy na śniadanie a później coś porobimy mamy przecież piękną sobotę a wieczorem kino
-Rozpieszczasz mnie- Filip roześmiał się i zaczął znów ubierać
-Ktoś musi- widział że duch stoją teraz przy przyjacielu  i coś chicho mówią- A może dyskoteka?
-Nie jakoś nie mam na to ochoty- przygryzł wargi- Wiesz czasem myślę że powinienem dać mu szansę. Wysłuchać
-Jeśli czułeś że coś jest nie tak to zrobiłeś dobrze- tak bardzo chciał mu powiedzieć prawdę. Jako przedstawicie swojego gatunku... no w połowie bo jego tata jest człowiekiem, wspaniałym ale wciąż tylko człowiekiem. Jego zadaniem było chronić takich ludzi. Specjalnych którzy są przeznaczeni do wielkości. Kiedyś opiekowali się Ludźmi Lodu a byli już wszędzie. Bolało go że Filip tak cierpi ale skoro są tu nawet duchy to być może to wszystko dobrze się skończy
-To gdzie jemy?- Z rozmyślań wyrwał go głos przyjaciela
-Pizza?- Zabrał jeszcze kurtkę z krzesła
-Zawsze- i wyszli.

Marco po uleczeniu ukochanego wrócił do domu i na nowo zaczął przygotowywać wszystko na jego przyjęcie. Zabieranie kogoś do Czarnych Sal we śnie może być bardzo nie bezpieczne. Nawet jego ojciec nigdy tego nie zrobił. Ale on tak bardzo tęsknił. Nie chciał przyjmować innych form bo chciał by kochał jego a nie jego postać którą sobie wymyślił.
To co dziś zobaczył przelało czarę goryczy i wie że ma coraz mniej czasu. Najpierw jednak pozbędzie się z jego domu Złej Mocy w postaci ojczyma Filipa.
Demon pozna kim jest Książę Czarnych Sal. Wrócił na Ziemię. Nadszedł czas żeby odzyskać swoją miłość. Raz na zawsze.

5 komentarzy:

  1. Dlaczego takie krótkie
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  2. mam nadzieję, że Dariusz dostanie z swoje! A tak swoją drogą, czy Filip nie powinien, być choć trochę zdziwiony, że zemdlał z bólu i obudził się całkiem zdrowy?

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiedziałabym że Filip ma ojczyma z piekła rodem, ale tutaj to chyba nie będzie najtrafniejsze stwierdzenie ;) Dariusz zdecydowanie powinien dostać za swoje. Zresztą matka Filipa też nie jest bez winy.
    Ciekawi mnie co oznacza to "obdarzenie widzeniem". No i oczywiście co też planuje Marco.
    Weny!
    gnose

    OdpowiedzUsuń
  4. Nic z tego nie pojmuję. Filip ma tylu niezwykłych przyjaciół z wieloma mocami, a oni pozwalają go pobić do nieprzytomności i złamać mu rękę? Czekają, aż chłopak pozwoli sobie pomóc? A po jakie licho? Powinni go stamtąd już dawno zabrać, nawet wbrew jego woli. Zupełnie nie rozumiem po co wraca do takiego patologicznego domu. Jego matka jest niewiele lepsza od ojczyma. Patrzy jak katują jej dziecko i milczy? To jakieś chore.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zabić...zabić go...zabić Ojczyma... zabić Dariusza tego grrr aż mi słów brak.. Biedny Filip, ciesze się, że ma przy sobie Adam'a. I ciesze się, że w końcu coś zaczyna się dziać.. Filip musi albo powiedzieć wszystko matce, albo niech zaopiekuje się nim porządnie Marco.,.. nie chce patrzeć jak chłopiec cierpi..
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń