wtorek, 24 września 2013

Rozdział 5

Tych kilka krótkich dni jakie mogli ze sobą spędzić dzisiejszego popołudnia dobiegały końca.
Filip wybierał się właśnie na swoją ostatnią randkę a w zasadzie obiad z miną jakby szedł na ścięcie i nie pomagało nawet to że Adam za wszelką cenę starał się go pocieszyć. Zresztą przyjaciel nie był do końca pewny jak powinien to zrobić.
Dobrze wiedział że obaj się kochają a ta rozłąka może być czymś strasznym zwłaszcza do Filipa chociaż i książę będzie cierpiał.

Po drugiej stronie miasta Marco bił się z myślami. Luka przekazał mu opinie jego rodziców ale on nie był do końca pewny czy powinien. Owszem Filip był otwarty na wiele możliwości ale zdawało mu się że to mogłoby być za dużo. A przecież po tylu samotnych latach nie może go stracić
-Powinieneś już iść- Liv usiadła obok niego-  Będzie dobrze. Przecież jest wyjątkowy- uśmiechnęła się łagodnie i przyznał jej racje. Jeśli teraz skłamie może to mieć jeszcze gorsze skutki niż wyjawienie prawdy.

-Witaj- uśmiechnął się do chłopca gdy ten stanął na przeciw niego przed restauracją- Coś cię trapi
-Wieczorem wyjeżdżamy- spuścił wzrok- i ja wiem że znamy się kilka dni....-poczuł palec mężczyzny na ustach
-Najpierw wejdźmy i coś zjedzmy. Byłem tak zdenerwowany że nie przełknąłem nawet śniadania- Marco dodał mu tym stwierdzeniem otuchy ale Filip nie potrafił się rozchmurzyć.
Zajęli stolik przy ścianie oddzielony od reszty sali dużymi kwiatami ale tak było lepiej.
Chłopak ukrył twarz i mokre oczy w menu tak długo jak się tylko dało.
-Spójrz na mnie- Marco nie mógł już dłużej znieść tej ciszy i jeszcze nigdy w swoim długim życiu nie denerwował się tak bardzo. Nawet w obliczu niebezpieczeństwa.
-Ja wiem że to miesiące i pewnie sobie kogoś znajdziesz....- zaczął Filip szybko za wszelką cenę starając się patrzeć mu w oczy co stawało się coraz trudniejsze
-Jesteś jedyny- ujął go za rękę- Ale jest coś co muszę ci powiedzieć przed twoim wyjazdem. To ważne dlatego proszę nie przerywaj mi- Chłopak tylko kiwnął głową- Nie nazywam się Marc Linde. Tylko Marco  i moja rodzina.... Filipie ja jestem synem Lucyfera i mam 154 lata- zapadła grobowa cisza i mężczyźnie wydawało się że nawet restauracja zrobiła się jakby cichsza
-Jeśli chciałeś się mnie pozbyć mogłeś nie wymyślać takich kłamstw- chłopak był wściekły i rozżalony. A już myślał że tym razem trafił na kogoś wyjątkowego a tu takie coś a przecież już wyjeżdża i szansę na to że znów się spotkają są bardzo małe
-Filipie....- zaczął ale ten wstał tak gwałtownie że przewrócił ciężkie krzesło
-Żegnam- powiedział zimno i odwrócił się na pięcie. Starał się nie płakać przy ludziach ale przeszedł tylko dwa kroki gdy łzy pociekły mu po policzkach.
Zaczął biec.
Marco siedział bez ruchu i patrzył jak traci ukochanego. Tyle lat tyle samotności a on znów poczuł się tak bardzo zimny. Być może jeszcze bardziej niż wcześniej bo zaznał szczęścia.
Zniknął by zaszyć się w Królestwie jego przygoda na Ziemi zakończyła się na zawsze.

Adam podniósł wzrok znad książki zaskoczony że przyjaciel wrócił tak szybko. Był pewny że spotkają się przy autobusie i to w ostatniej chwili.
-F....- zaczął ale gdy zobaczył że chłopak wyrzuca wszystkie drobne prezenty od Marco zamarł na chwilę- Co się dzieje?
-Nic- odwrócił się do niego i otarł łzy- Dobrze że wracamy i już nigdy go nie zobaczę- Adam stanął przy nim zaniepokojony i zaskoczony
-Co się stało?!- Wziął go za ramiona
-Okłamał mnie- wtulił twarz w pierś przyjaciela- Mówiłem mu że wierzę w nadprzyrodzone a on mi mówi że jest synem Diabła. Nie chcę o nim mówić....
-Filip- chłopak zagryzł wargi- On cię nie okłamał
-Nie pocieszaj mnie- wyrwał się z jego objęć
-Nie robię tego- zmusił żeby usiadł na łóżku- Nie zastanawiałeś się że zawsze jestem obok że wiem kiedy dzieje ci się krzywda?
-Przecież przyjaźnimy się od lat- tym razem się uśmiechnął
-Tak ale....- nagle zmienił zdanie- wiesz masz rację próbuję cię pocieszyć. Przepraszam. Nie myśli już o nim. Dziś wracamy
-Właśnie. A mogę zostać u ciebie?- Zapytał znów nagle nieśmiało
-Pewnie że tak- wstał- A teraz do wanny i doprowadź się do porządku
-Tak jest!- Podskoczył i zasalutował po czym pobiegł do łazienki.
Adam tym czasem zniknął i udał się do miejsca gdzie mieszka teraz książę.

-Jest tu?!- Krzyknął do Luka wściekły
-Książę? Nie- odwrócił się od telewizora
-To gdzie jest?- Tracił cierpliwość
-A czy to nie za wysokie progi dla ciebie?- Anioł wstał
-Zranił go- powiedział tym razem już spokojniej
-Nie możliwe- Luka wstał i zamknął nagle oczy- Jest w Królestwie. Wiem jak bardzo dbasz o swojego podopiecznego i obiecuję ci że jak czegoś się dowiem dam ci znać
-Może i nie mam twojej mocy ale nie odpuszczę tego- zagroził ale Anioł już zniknął. Adam warknął zły i wrócił do siebie. Teraz już nic nie może zrobić a Filip bardzo go potrzebuje.

Marco gdy tylko wrócił do stolicy udał się do swojego skrzydła. Miał nadzieje że był nie zauważony bo nie ważne jak bardzo kocha rodzinę teraz musiał zostać sam i cierpieć w milczeniu. Przecież nie mógł do niczego zmusić Filipa. Ludzi i ta ich wola wola. No i miłość z magii to coś czego nigdy nie pragnął.
-Mój synu- do pokoju weszła Saga ze swoim łagodnym pięknym ale tym razem smutnym uśmiechem
-Matko- padł przed nią na kolana i ukrył twarz w sukni. Nigdy nie płakał ale tym razem nie mógł się pozbyć przerażającego zimna jakie ogarnęło jego ciało. Jego wnętrze.
-To jeszcze nie koniec- podniosła go z klęczek i otarła policzki
-Nie matko- spojrzał na nią smutno- On już wybrał
-Zaufaj mi- pocałowała go w policzek i wyszła. Przypuszczał że ma jakiś plan a doświadczenie nauczyło go że gdy Saga Simon z Ludzi Lodu coś sobie zaplanuje to koniec końców dostanie to czego chce a teraz pragnęła szczęścia drugiego syna.
Marco ofuknął sam siebie. Przecież zawsze był twardy i dążył do celu. Nie pozwoli matce działać samej. Przecież wiedział że w jego rodzinie walczy się o miłość. I był świadom że są tacy którzy umarli by za to uczucie które połączyło jego i Filipa. Czas  przypomnieć wszystkim kim jest na prawdę.

Adam przyglądał się śpiącemu przyjacielowi. Nie powinien używać na nim magii ale nie mógł patrzeć jak cierpi. Żałował że nie jest silniejszy, wtedy pozwoliłby mu zapomnieć. A tak może tylko na chwilę odgonić jego troski. Wiedział że Marco nie chciał źle ale zabrał się do tego tragicznie. Mimo wszystko był optymistą a patrząc na tą dwójkę nikt nie miał wątpliwości że są sobie przeznaczeni.
Teraz tylko czas pokaże czy odnajdą się w tym czy w innym życiu.

5 komentarzy:

  1. Marco zachował się jak idiota, w tym wieku naprawdę powinien być mądrzejszy. Kto normalny uwierzyłby w coś takiego? W dodatku zamiast pobiec za chłopakiem, urażony poleciał żalić się mamusi. Saga powinna mocno go walnąć w łepetynę za idiotyczne zachowanie.
    Reakcja Filipa była do przewidzenia. Ktoś kogo polubił głupio go okłamuje, by się go pozbyć. Biedny maluch, co wielbiciel to głupszy, nie ma do nich szczęścia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydawać by się mogło, że Marco będzie rozsądniejszy. Powinien powiedzieć to w bardziej ustronnym miejscu, dać na to jakiś dowód, albo chociaż pobiec za nim. Takie użalanie się nie pasuje do syna Lucyfera. Mam nadzieję, że uda mu się jakoś z tego wybrnąć.
    Adama też kiedyś będzie musiał wyjawić przyjacielowi prawdę. Oby to Filip przyjął lepiej.
    Weny!
    gnose

    OdpowiedzUsuń
  3. No, hej!
    Znalazłam Twojego kolejnego bloga :D
    Historia świetna, bardzo mi się podoba, czekam na więcej *,*
    Mam jedno ,,ale": przecinki!!!
    Przepraszam, że jestem taka namolna, ale bez nich trudno cokolwiek przeczytać ze zrozumieniem sensu zdania :(
    Na pocieszenie powiem Ci, że moi znajomi też są na to wyczulenie, kiedy chcą mi wysłać sms. Kiedyś koleżanka tak się zirytowała, że przez cały dzień wysyłała mi smsy z przecinkami zamiast spacji xP
    Weny i natchnienia.
    Buziaki :* :*
    Misia :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Szlag by to... nie mogę patrzeć na to jak Filip cierpi... jak cierpi Marco... aż chce mi się płakać.. ale prawda. Marco źle się za to zabrał,, choć sama nie wiem jak mogłabym to wyjaśnić,,, nie powinien tego powiedzieć tak prosto z mostu,,poza tym, powinien za nim pobiec... sama nie wiem,,, mam nadzieję, że między nimi wszystko się ułoży..
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń