poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział 10

Filip już od tygodnia mieszkał w Czarnych Salach i było mu tu dobrze jak nigdzie i nigdy.
Nawet gdy jego rodzina była szczęśliwa on wciąż czuł niewielkie uczucie pustki. Teraz nawet gdy całymi dniami siedział w najpokaźniejszej bibliotece jaką mógł sobie wyobrazić i czytał Kroniki Ludzi Lodu wiedział że Marco jest w pobliżu  i ta świadomość właśnie sprawiała że czuł się tak wspaniale.
Same losy rodziny ukochanego były fascynujące i długie. A on właśnie takie książki lubił.
Poza czytaniem malował oczywiście, ale tym razem nie skupiał się na wyobraźni tylko malował wszystko dookoła. A Saga dostarczała mu wspaniałych tematów.
Miasto było ogromne i bogate. Pośród Upadłych Aniołów którzy wyglądali jak ludzie w ulepszonej piękniejszej wersji, widywał też przeróżne stworki, często z rogami i ogonami ale wszyscy traktowali go miło i z wielkim szacunkiem jak przyszłego księcia którym przecież był. Co nie do końca wciąż wsiąknęło w jego świadomość.
Rodzina Marco zaskoczyła go najbardziej.  Saga była radosną młodą kobietą z którą mógł godzinami rozmawiać o literaturze czy sztuce.
Lucyfer gdy tylko mijał go na korytarzu czy w ogrodzie był dla niego bardzo miły uśmiechał się i pytał o to jak się czuje i czy niczego mu nie brakuje.
Urval był dla niego największą zagadką. Bał się jego wyglądu i wiedział że za życia zrobił wiele złego. Teraz jednak był wesołym mężczyzną, kochał żonę i dziecko. A do niego zawsze był uśmiechnięty i starał się go zabawiać na wszystkie sposoby, chłonął również wszystkie opowieści o nowym świecie. Gdy tak siedzieli i rozmawiali Filip często zapominał o jego strasznym wyglądzie.
Natomiast Marco... na samą myśl o tym wspaniałym mężczyźnie robiło mu się gorąco. Często również myślał o tym żeby w końcu skonsumować ich związek. Za każdym razem gdy go dotykał nawet bardzo niewinnie drżał na całym ciele. Książę robił wszystko by niczego mu nie zabrakło by nie musiał o nic prosić.

Filip doszedł w końcu do historii czasów w których urodził się Marco i zastanawiał się czy czytać dalej. Przecież to żywa ukochana osoba.
Odłożył książkę i przeciągnął się na miękkim wygodnym fotelu. Koc zsunął się na podłogę i już miał się po niego schylić gdy stanął przed nim książę
-Mam nadzieje że nie musiałeś długo czekać- musnął wargami jego policzek
-Nie- uśmiechnął się do niego- To jakie masz na dziś atrakcje?
-Wiem że tęsknisz za przyjacielem dlatego może udamy się na Ziemię
-Ale podobno nie można tak cięgle- przygryzł wargi. Marco pogłaskał go po policzku
-Dla ciebie wszystko- odpowiedział -ale wiesz że musimy być ostrożni.... No chyba że chcesz pójść sam
-Daj mi godzinkę na start i dołącz do mnie- przytulił się do niego i ucałował szeroki tors
-Widzę że dotarłeś do moich czasów- mężczyzna nagle tak manewrował ich ciałami że teraz to on siedział na fotelu z ukochanym na kolanach
-Tak i chyba nie będę dalej czytał- uwielbiał ciepło jego ciała spokój jakim emanował i uczucie jakim go obdarzał
-Czemu? Jest jeszcze wiele ciekawych historii- głaskał go po włosach po szyi i ramionach
-Ale nie chcę czytać o tobie czy twoim bracie przecież was znam- zarumienił się lekko
-Dobrze ale mam zawsze możesz ominąć te części.- spojrzał na zegar stojący w rogu sali- Portal otworzy się za 40 minut....- na te słowa Filip wstał pośpiesznie
-Prysznic, przebrać- wymamrotał jakby do siebie i zostawił rozbawionego Marco samego.

Adam zwolniony ze swoich obowiązków miał  teraz dużo czasu dla siebie i zaczął się rozglądać za własnym życiem. Owszem miewał miłostki ale to nigdy nie było nic trwałego. Miał pod okiem Filipa a jego Aura przyciągała zawsze najgorsze szumowiny. Teraz mając 19 lat zaczął się zastanawiać nad tym czego on sam chce.
Tego dnia wybierał się właśnie do klubu gdy poczuł lekki wiatr tuż za swoimi plecami.
-Cześć cześć- przyjaciel rzucił mu się w ramiona i tylko dzięki wieloletnie praktyce go złapał i sam nie stracił równowagi
-A co ty tu robisz?- Zapytał stawiając mniejszego chłopaka na dywanie
-Odwiedzam najlepszego przyjaciela- spojrzał na niego- Wychodzisz gdzieś?
-Wiesz muszę się w końcu rozglądnąć za kimś na stałe- uśmiechnął się do niego- A jak się miewa najnowszy Książę Piekła?
-Zabawne- Filip usiadł na łóżku między stertami ubrań- To tak nie wygląda. Ale jest wspaniale- uśmiechnął się
-A Marco?- Przysiadł obok- wiesz to niby jest sam Władca ale jeśli....
-Nawet jeszcze ze sobą nie spaliśmy- roześmiał się- Ale mam nadzieje że w końcu. Przeszkadzam ci?
-Wcale. A Lucyfer to jego się obawiałeś?
-To w całkiem fajny facet  i chyba mnie lubi. Moja mama co z nią?- O to musiał zapytać
-Uważa że jesteś na studiach i nawet podjęła pracę. Oczywiście magia dużo tu pomogła. Marco wyleczył ją z alkoholizmu ale przecież przez lata niczego nie robiła. Mam na nią oko i wiem że w końcu odnajdzie szczęście ale jak tu jesteś może nie odwiedzaj jej jeszcze. To będzie szok dla niej ale i dla ciebie.
-Po prostu obserwuj ją- uśmiechnął się łagodnie- Gdzie dziś wychodzimy?
-Do Arkany- zmienił jeszcze koszulę-Tylko grzecznie bo ja już nie jestem za ciebie odpowiedzialny
-Nie ma sprawy Marco do nas dołączy za jakiś czas.

Filip trzymał się na uboczu i tylko obserwował tańczące pary. Sam pił lekkie piwo i czekał na ukochanego który zaczął już się spóźniać. Jego przyjaciel tańczył z jakąś rudowłosą niedużą ale ładną dziewczyną i zauważył że na prawdę odżył nie musząc  na każdym kroku go pilnować.
Raz jeszcze spojrzał zirytowany na zegarek i nagle jakiś cień przesłonił mu światła. Podniósł głowę
-Mam nadzieje że nie jesteś pijany- Marco wyglądał bardzo sekownie. Miał na sobie czarne spodnie i zieloną koszulę która odsłaniała wszystkie jego mięśnie.  Nagle stwierdził że on sam ubrany na jasno wyglądał źle
-Nie- zrobił mu miejsce- Ale długo cię nie było- przytulił się i przymknął oczy
-Zaklęcie nie podziałało tak jak powinno i musiałem was znaleźć - wziął ze stołu szklankę i powąchał- tobie chyba już wystarczy
-Czemu?- Spojrzał na niego nagle trzeźwo
-Bo mam dziś dla ciebie coś specjalnego- polizał go w szyję i Filip nagle otrzeźwiał
-Ale mówiłeś że...
-A myślisz że jestem tak zimny? Chcę być z tobą chciałem od pierwszego spotkania ale chciałem żebyś i ty był pewny.
-Dawno jestem- pocałował go najpierw bardzo delikatnie i czule ale gdy poczuł język mężczyzny na wargach ośmielił się bardziej i wylądował na kolanach ukochanego.
-Myślę że wy powinniście już iść- Adam ze swoją nową znajomą usiadł obok
-Ale...- Filip zaczął nagle. Przecież przybył tu do niego żeby spotkać się z przyjacielem
-Zostajemy jeszcze na Ziemi- wyszeptał Marco i to w końcu go przekonało.
Wstali pośpiesznie i w oka mgnieniu opuścili klub.

3 komentarze:

  1. Filip coraz lepiej dogaduje się z Marco. Stanowią całkiem fajna parę. Zrobiło się trochę zbyt miło i sielankowo. Te czarne Sale czy też Piekło są takie idealne, że aż strach. Mam nadzieję, że Adam znajdzie swoją drugą połówkę, cały czas myślał o innych, przydałoby się teraz zadbać o siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. To dopiero życie. Miła rodzinka, spełniający zachcianki ukochany i duuużo książek do czytania. Podoba mi się, że nie zapomniałaś o Adamie. Zasłużył chłopak na znalezienie swojej drugiej połówki.
    Mam nadzieję, że Marco zaplanował na teraz coś specjalnego ;)
    Weny!
    gnose

    OdpowiedzUsuń
  3. Oho,, dalej Adam <3 teraz pora na to byś ty się zakochał :)
    Aj hahaha ciekawe gdzie to nasza parka się wybiera co?
    Jak to mawiała Martwy Dzemik.. będzie fap fap *w* haha :)
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń